Archiwum listopad 2019


Never give up!
30 listopada 2019, 23:26

Never give up!

 

   To prawda. Dawno mnie tu nie było, a trochę się wydarzyło. Już wiem, że sukces o który walczę, dawno poległ. Nie dam rady. Serio...? Nie poddaje się. To co zamierzam zrobić jest istnym szaleństwem, serio. Ale za miesiąc witając nowy rok, będę z siebie dumny że to zrobiłem. Lubię komedie romantyczne i melodramaty zakończone happy endem. Tym razem na Happyend nie liczę, ale będę usatysfakcjonowany, że zrobiłem wszystko co mogłem, a nawet więcej. Nie mogę się doczekać tego dnia. To będzie moja próba. Mam nadzieję że sobie poradzę, nie przegram z presją. Ale zobaczymy, na dzisiaj jest jak jest.

20 dni.
09 listopada 2019, 00:35

I can be you hero baby!

 

   Czas szybko płynie. Czasami za szybko. Minęło 20 dni. 20 dni od naszej ostatniej wiadomości. Mam bardzo głęboko mieszane uczucia. Nie wiem w sumie jak na to patrzeć. Po tych 20-tu dniach nie mam nawet ochoty napisać, ale z drugiej strony przez te 20 dni conajmniej 20 razy o niej myślałem - przynajmniej raz na dzień w statystykach, ale myślę że było tego dużo więcej. Na pewno się lepiej czuję niż 20 dni temu, ale na pewno gorzej niz rok temu. Tęsknię za nią.

 

    18 grudnia zbliża się nieuchronnie, to będzie najtrudniejszy dzień w moim życiu - potencjalnie. Nie mogę się doczekać...

Przeklęty Kubek...
03 listopada 2019, 23:21

Czy on musiałbyć w tej szafce?

 

   Każdy remont surowego pomieszczenia zakończy się pewnie nowym umeblowaniem. Tak też było dzisiaj. No wiem niedziela, trochę niefortunnie, ale jak czasu nie ma to i nawet w niedzielę trzeba robić takie rzeczy. Wracając do rzeczy. Przed założeniem nowych mebli trzeba zdjąć stare i wyciągnąć ich zawartość - nic odkrywczego. Ale sentyment powrócił. Jedna szafka zawierała w sobie skrytą zawartość. Był w niej kubek od M. który otrzymałem dobre 5-6 lat temu. Bez okazji. Jak staram się walczyć z tym co teraz mam w naszej sytuacji, a właściwie nic nie mam to ten kubek przywrócił mi minione 6 lat. Bardzo mi smutno z tego powodu. Ten kubek i wspólna fotografia z tego kubka stoi mi przed oczyma cały dzień. Już wiem że rano będzie ciężko. Losy kubka oczywiście zostały przesądzone. Nie, nie został wyrzucony - teraz to dla mnie cenna pamiątka. Trzymam ją w swoim pokoju - w witrynie, frontem do przodu. Jak rano to zobaczę pewnie pojawią się łzy, a przynajmniej utęsknione myśli...

 

   Jutro chyba wykonam krok do przodu. Napiszę. Co ma się stać to się stanie. Na pewno nie napiszę "co tam" bo w obecnej sytuacji nie jest to dla mnie priorytetem. Postaram się napisać coś co będzie mi mogło jakoś pomóc, chociaż w najmniejszym stopniu. Jest ciężko, ale idziemy dalej.