22 grudnia 2019, 00:19
Nie mogę tego powiedzieć do M. dlatego napiszę to tutaj. Może kiedyś to przeczyta...
Game Over.
1014 km, 3 rodzaje środków transportu i 12 godzin. Mogę sobie te liczby wstawić do gabloty. Pewnie gdybym prowadził bloga z podróży byłbym dumny z tych statystyk. Szczerze mówiąc, jestem dumny. To był ciężki dzień, ale dał mi sporo satysfakcji, biorąc pod uwagę ten czynnik. Dla zabicia czasu, chyba się w to zaangażuję bardziej, bo to chyba jedyna rzecz która daje mi frajdę.
Przechodząc do meritum, czuję się zniszczony psychicznie. Wiem, że nie miałem na co liczyć przygotowując ten "projekt". Wiedziałem co się stanie dzisiaj. Ale to się właśnie teraz dzieje. Jest płacz, jest ból, jest przygnębienie i zrezygnowanie. Tak źle dawno się nie czułem. Ale to nie jest niespodzianka, bo wiedziałem że tak się skończy. Ja jestem tutaj, a M. jest tam. I tak prawdopodobnie zostanie. Na zawsze. Po za pięknymi wspomnieniami, nie mam nic. Boli.
Myślę, że kończę z tym. Nie wiem kiedy się pozbieram i czy się pozbieram. To będą najgorsze święta, najgorszy nowy rok i najgorszy cały rok w moim życiu. Nie wyobrażam sobie życia bez niej i przyszłości bez niej. Ale to już zostanie dla mnie. Na razie koniec. Fajnie by było, jakby pojawiła się jeszcze jakaś okazja do napisania z tej gry. Na teraz - gra jest skończona.
M. Kocham Cię.
Ale jestem głupi...
Głupota ludzka nie zna granic. Myślałem, zaplanowałem sobie, że zrobię wjazd jak w filmach romantycznych. Ale nie wpadłem na pomysł, że lot za daleką granicę może być zamknięty dla publiczności. Stąd całego mojego misternego planu w sumie nie zostało już nic :( Ale nie poddaję się. Zrobię sobie wycieczkę do Warszawy. Będzie to bezsensu, bo szanse żeby spotkać M. są bardzo małe. Aczkolwiek pamiętam, że oboje kochamy podróże i ja i ona. Może przeznaczenie pomoże? Czekamy, walczymy. Do zobaczenia 18-ego grudnia wieczorem. Chyba że zdarzy się coś niespodziewanego :)
Never give up!
To prawda. Dawno mnie tu nie było, a trochę się wydarzyło. Już wiem, że sukces o który walczę, dawno poległ. Nie dam rady. Serio...? Nie poddaje się. To co zamierzam zrobić jest istnym szaleństwem, serio. Ale za miesiąc witając nowy rok, będę z siebie dumny że to zrobiłem. Lubię komedie romantyczne i melodramaty zakończone happy endem. Tym razem na Happyend nie liczę, ale będę usatysfakcjonowany, że zrobiłem wszystko co mogłem, a nawet więcej. Nie mogę się doczekać tego dnia. To będzie moja próba. Mam nadzieję że sobie poradzę, nie przegram z presją. Ale zobaczymy, na dzisiaj jest jak jest.
I can be you hero baby!
Czas szybko płynie. Czasami za szybko. Minęło 20 dni. 20 dni od naszej ostatniej wiadomości. Mam bardzo głęboko mieszane uczucia. Nie wiem w sumie jak na to patrzeć. Po tych 20-tu dniach nie mam nawet ochoty napisać, ale z drugiej strony przez te 20 dni conajmniej 20 razy o niej myślałem - przynajmniej raz na dzień w statystykach, ale myślę że było tego dużo więcej. Na pewno się lepiej czuję niż 20 dni temu, ale na pewno gorzej niz rok temu. Tęsknię za nią.
18 grudnia zbliża się nieuchronnie, to będzie najtrudniejszy dzień w moim życiu - potencjalnie. Nie mogę się doczekać...